Zostałem oszukany przez kathedre; miała być confessio a w zamian otrzymałem wyziębienie. Było tak grenlandzko zimno, że musiałem wyjść przed świątynie aby rozgrzać się w promieniach słońca. Rozumiałbym gdybym, miał krótkie spodenki i t-shirt bez rękawów ale byłem ubrany w długie dżinsy, koszulkę a na to rozpiętą koszulę - I co? nadal było mi zimno. Masakra...
Trudno, jakoś to zniosłem, ale po 14 strzeliłem takiego focha, że wyszedłem i wróciłem do domu.
Reszta dnia minęła dość spokojnie, wśród kwiatów i jabłoni na działce mojej kochanej babuni.
"A potem zaczęła malować na ścianie kwiaty. Duże masywne kwiaty, dlatego że pędzle były grube. Farba wsiąkała w tynk, dając głębokie, przezroczyste kolory. Ach, jak to pięknie wyglądało! Sto razy zabawniejsze zajęcie niż piłowanie drzewa. Na ścianie zakwitał jeden kwiat po drugim: róże, nagietki, bratki, peonie... Mamę ogarnęło nieomal przerażenie, że tak dobrze umie malować. U dołu, nad podłogą, namalowała wysoką, falującą zieloną trawę i namyślała się nad umieszczeniem słońca u samej góry, ale nie było żółtej farby, musiała więc zrezygnować.
Kiedy rodzina zeszła się na obiad, Mama Muminka nawet nie rozpaliła 'ognia. Stała na stole malując małą brunatną pszczołę z zielonymi oczyma.
– Mamo! – wykrzyknął Muminek.
– Jak ci się to podoba? – zapytała Mama, ogromnie z siebie zadowolona. Wykończała właśnie bardzo starannie drugie oko pszczoły. Ale pędzel był znacznie za duży – musi znaleźć jakiś inny sposób, żeby je namalować. W najgorszym wypadku pszczołę będzie można przerobić na ptaszka.
– Jak żywe! – zawołał Tatuś Muminka. – Rozpoznaję wszystkie kwiaty! To na przykład jest róża.
– Nie – rzekła Mama czując się dotknięta. – To peonia. Taka jak te czerwone, co rosły przed schodami u nas w domu.
– Czy mogę namalować jeża? – spytała mała Mi. Mama Muminka pokręciła przecząco głową.
– Nie – powiedziała. – To jest moja ściana. Ale jeżeli będziesz grzeczna, mogę ci sama namalować jeża."
"Tatuś Muminka i morze" Tove Jansson. Nasza Księgarnia, str. 189-191
* Beblanie - regionalizm łódzki, niezrozumiałe gadanie
Tożsamość Tove - Studia, praca, komentarz (1931)
Pogodny obraz namalowany w 1931 roku, przedstawia powracającą do domu studentkę, maszerującą w nocą po ulicach Sztokholmu. Postać wydziela uczucia wolności i odwagi. Kolorową kobietę w odróżnieniu od ciemniej nocy wyróżnia jasność. Beztroska, gwiaździsta postać oddaje jej prawo do samotnego spaceru przez noc, bez strachu – choć, przy bliższym spojrzeniu widać, że młoda kobieta ma szeroko otwarte oczy na niebezpieczeństwo. Z trudem rozpaprujemy w tej postaci samą autorkę obrazu.
Jesienią 1931 roku, Tove zapisała się do Wyższej Szkoły Sztuki w Sztokholmie, by studiować projektowanie ilustracji reklamowych. Poznawała tam czcionki, heraldyki, "żywe rysunki", dekoracyjne malarstwo i sztukę książki.
Nauka w prestiżowej szkole, dawała większe szansę nie tylko na udoskonalenie własnego talentu ale i szybszej możliwości sprzedania prac.Tove podczas studiów w Szwecji mieszkała w wynajmowanej dwuizbowej kawalerce. Kobieta bardzo mało czasu poświęcała na przyjemności w kółko poprawiała swoje pracę i pisała notatki.
Kolory dla Tove mały ogromne znacznie. Dużym wpływem na malarstwo artystki miały opinie jej nauczyciela Brandtberg`a.
"Następnie podszedł Brandtberg. Stał za mną, tylko obserwował. - Miss Jansson" powiedział, - Użyłaś zbyt dużo kolorów." - Dzienniczek Tove, 1932 r.
Autoportret Tove namalowany 1931 roku.
świetny blog ;> życzę powodzenia
OdpowiedzUsuńSuper blog , świetnie opowiada o jej zyciu i o samym blogerze
OdpowiedzUsuń